13,82 miliardów lat. Tyle wynosi (w zjadliwym przybliżeniu) wiek Wszechświata według najmądrzejszej obywatelskiej strony, na którą można wejść. Strony, która uratowała pewnie niejednego ucznia, studenta, ba! doktoranta pewnie też. W naukach ścisłych słowa „Wszechświat” i „kosmos” są równoważne. W naukach muzycznych przyjęło się, że elektronika to po prostu „techno”, choć o wstydliwym onegdaj fenomenie tego słowa napisano już o osiem felietonów za dużo. To, czego byliśmy świadkami 26. października w poznańskim klubie Tama było jednak zarówno kosmosem „techno”, jak i wszechświatem wszystkiego co dookoła. Zgodnie więc z definicją świata naukowego. Tama zamieniła się w planetarium inspiracji, w którym absolutnie nie wiedzieliśmy w jakim kierunku rozszerzy się ten Wszechświat. Tak w skrócie, dla tych, którzy nie słyszeli o projekcie Circle Of Live. Królem Lwem (Ingonyama nengw’ enamabala) tego konceptu (choć to „live”, a nie „life”) jest Sebastian Mullaert, który zaprasza do udziału (głównie) dwóch innych producentów. Razem występują na scenie przez całą noc i grają wspólnego, niekończącego się live’a, a że stoją w zasadzie w kole sprzętu, to w ten oto sposób docieramy organoleptycznie do etymologii hasła i wytwórni. Obserwacje Wszechświata nie mogą wykluczyć, że to, co obserwujemy, jest jedynie jednym z wielu rozłącznych Wszechświatów, wspólnie tworzących wieloświat. Wieloświat w Tamie tworzyli tej nocy razem z Mullaertem jeszcze Vril oraz Frank Wiedemann (czyli jedna druga duetu Âme). Kristiana (drugą połówkę) słyszeliśmy podczas setów wiele razy, ale natknąć się na live-act Franka to już sztuka wyższego rzędu. To teraz dorzućcie do tej olbrzymiej planety dobroci takie dwa księżyce. Mleczne koło wirujące w galaktyce. Trochę jest tak, że wszystko co jest zapętlonym „uderzeniem” czy to dźwięku czy bębna, sprawia, że od razu serce bije nam szybciej. Wielu nie potrafi tego tak do końca wytłumaczyć. Atom naszych dusz i rzeczywistości. Ile jest kombinacji uderzeń tych bębnów, tych werbli, tych dźwięków? Tyle co tysięcy lat Wszechświata. Im więcej materii znajduje się we Wszechświecie, tym silniejsza jest oddziałująca na nią grawitacja. Im więcej wybitnych umysłów stanie wokół okrągłego stołu, tym więcej kombinacji, możliwości i emocji, a grawitacja słuchających staje się odwrotnie proporcjonalna. Zaczęła się ta podróż w tamowym planetarium paradoksalnie nie od Wielkiego Wybuchu, a od spokojnego dryfowania. Szczerze powiedziawszy spodziewałem się takiej podróży przez całe sześć godzin występu. I trochę takiej podróży znanej z dotychczas publikowanych produkcji ekipy Circle Of Live się… obawiałem. Niesłusznie. Z drugiej jednak strony gdyby Wszechświat zawierał za mało materii, wtedy jego ekspansja bardzo by przyspieszyła, tym samym nie dając planetom i układom planetarnym czasu na uformowanie się. Przy okrągłej konsolecie formowanie czuć było jednak doskonale. Nie wiem na ile w tym siły sugestii, na ile faktu, że gdy Wiedemann pojawił się w kole, moja satelita akurat znalazła się na optymalnej orbicie. Impreza bez time-table, bez ram, bez planu lotu daje jedyną możliwość zaskoczenia. Po trzech godzinach od startu z Canaveral dolecieliśmy nadświetlnie wypełniony techno asteroidami. Słuchaliśmy numerów z odległych galaktyk, których zgodnie z tradycją live’a można posłuchać tylko ten jeden raz. Obok których przelatujesz i już nigdy nie wrócisz. Tak w ogóle gra live to kwintesencja muzyki opierającej się na tym nieskończonym jak wszechświat uderzeniu. Które nie może się skończyć, bo wtedy wszyscy pasażerowie podróży gwałtownie by wyskoczyli. Kiedyś jeden ze znajomych pytał mnie o to, jak działa Traktor. Pokazałem mu najprostszy miks, zapętlając na końcu cztery beaty w nieskończoność. „Ile to tak będzie lecieć?” – zapytał. Mówię mu, że tak długo, póki wykorzystamy wszystkie paliwa kopalne, a energia wiatrowa przestanie dostarczać prąd do gniazda. Skończy się beat, a potem skończy się czas, bo ostateczny los Wszechświata wciąż pozostaje nieznany, ponieważ zależy on od wartości współczynnika k oraz stałej kosmologicznej Λ. Jeśli Wszechświat jest wystarczająco gęsty, to że k równa się 1, co oznacza, że jego średnia krzywizna jest dodatnia, a Wszechświat w końcu skurczy się do stanu znanego jako Wielki Kolaps, po czym powstanie nowy Wszechświat w trakcie Wielkiego Odbicia. Wierzcie mi lub nie, że w lustrze będzie beat za beatem. W najczystszej i najbardziej artystycznej formie w jakiej można podać „techno”. W kwintesencji prawdziwych muzyków, używających elektronicznego sprzętu do budowania swojego wszechświata. Circle of Live to koncert, symfonia pokręteł, czerwone olbrzymy i dylatacja czasu czyli zjawisko różnic w pomiarze dokonywanym równolegle w dwóch różnych układach odniesienia, z których jeden przemieszcza się względem drugiego. I jeszcze spojrzałem na zegarek i niby piąta, a czwarta dopiero. Koniec czasu nieskończonego i nieprzerwanego jak ten zbity tekst. Tak w sumie, jeżeli wszechświat ma 13 miliardów lat, człowiek choć trochę niemałpi ma dwa miliony lat, a my słuchamy w Polsce przez sześć godzin trzech gości znanych na całym świecie, klikających w komputery, to naprawdę mamy więcej szczęścia niż rozumu. Prawdopodobieństwo życia właśnie w sobotę w Tamie w skali Wszechświata wynosiło jeden do biliarda bilionów. I po co wygrywać te śmierdzące pieniądze w Totto Lotto?
P.S. Wytłuszczony tekst pochodzi z Wikipedii, z artykułu o Wszechświecie.
Polecam.