Dub FX, a tak naprawdę Benjamin Stanford to najsłynniejszy Live Performers, którego muzyka początkowo rozbrzmiewała z ulic europejskich miast. Dub FX na oczach tysięcy ludzi tworzy swoje dźwięki za pomocą swojego głosu na loop station, następnie odtwarza je i przetwarza dając gotowy utwór. Od dłuższego czasu tego artystę wspiera Flower Fairy. Przeczytajcie, co ciekawego zdradzili oni Kluboterapii.
Już czwarty raz gościsz w Polsce, planowane są kolejne koncerty. Chyba już się u nas trochę zadomowiłeś?
Dub FX: Czuję się w Polsce bardzo dobrze. Polska to bardzo sympatyczny kraj. A czy Tobie się tu podoba?
Flower Fairy: Tak. Mamy tutaj dużo występów , czujemy się tutaj szczęśliwi, jesteśmy bardzo ciepło witani. To miłe.
W jednej ze swoich piosenek śpiewasz, że jest to możliwe, by zmienić dzisiejszy świat. Czy aby na pewno?
Dub FX: Hmmm…Myślę, że wszystko jest możliwe. Jeśli ludzie myślą podobnie, to jest to do zrobienia. Może nie jest to łatwe, ale możliwe. Ale to jest tylko moja opinia, więc mogę się mylić.
W swoich tekstach piosenek przekazujesz pewne komunikaty, pewne przesłania. Co chcesz powiedzieć swoim słuchaczom?
Dub FX: Będę szczery, to nie są tylko komunikaty. To także bardziej moje osobiste słowa, które dotyczą mnie samego. Mam tu na myśli nie tylko słowa o zmianie świata, nawet jak o tym śpiewam…To jest bardziej…
Flower Fairy: To jest Twoja własna podróż.
Dub FX: Właśnie – to moja własna podróż w myślach. Wiara i przekonania, moja idea, gdzie bym chciał mieszkać i dokąd chciałbym wracać. Właściwie nie przekazuję żadnego przesłania, ani nic z tych rzeczy. Bardziej są to moje idee.
Ludzie określają Ciebie i kojarzą przede wszystkim jako ulicznego Live Prorformers. Czy istnieje dla Ciebie różnica między graniem w klubie, a na ulicy?
Dub FX: Każde z tych miejsc jest tak naprawdę inne. Każde z nich jest właściwie wyjątkowe. Bardzo bym się cieszył gdybym był w stanie robić wszystko naraz. Festiwale są wspaniałe, ponieważ najwięcej naszych fanów w nich uczestniczy. Występy w klubach są też bardzo ekscytujące, ponieważ po pierwsze klimat jest kameralny, a po drugie mamy bliski kontakt z ludźmi. Rozprzestrzeniający się dźwięk jest mocniejszy. Na pewno atmosfera w klubach jest też dużo lepsza do tego rodzaju muzyki. Natomiast występy na ulicy to zupełnie co innego. To miejsce, gdzie spotykamy swoich fanów, ale część osób jest też przypadkowa. Jednakże to jest własny soundsystem.
To znaczy wolisz grać na ulicy? Jest to pewnie większe wyzwanie?
Dub FX: Występowanie na ulicy jest lepsze z wielu powodów. Choć nie zawsze. Zawsze są wady i zalety. Mało ludzi to praktykuje. Wielu ludzi tylko przechodzi obok nas, jednak często przystają, aby nas posłuchać. To nie jest tak jak w klubach, że ludzie wiedzą kim jestem i przychodzą mnie posłuchać.
Flower Fairy: Gdziekolwiek jesteśmy, ludzie chcą słuchać naszych utworów. Na ulicy możemy więcej wykonywać Freestyle. Czerpiemy dużo radości, kiedy jesteśmy na scenie. Na pewno, na niektóre rzeczy nie możemy sobie pozwolić poza naszymi „ulicznymi występami”.
Dub FX: Jasne! Ale są też rzeczy, na które nie możemy pozwolić sobie podczas występów na ulicy i tak samo w klubach, to działa w dwie strony.
Ciekawi mnie jaka jest reakcja ludzi, kiedy widzą Ciebie, Was śpiewających na ulicy?
Dub FX: Z tym to bywa różnie. W klubach wiem, czego się możemy spodziewać, ponieważ fani mnie znają, znają moje teksty piosenek, co więcej zawsze śpiewają je razem z nami. To są emocje! Czuję, że gram wtedy dla tłumu. Ale z drugiej strony podczas występów na ulicy mam możliwość doskonalenia się, ulepszania w tym co robię. Razem z Flower Fairy uczymy się cały czas. Właśnie „uliczne występy” nam to umożliwiają. Kiedy ludziom się spodoba nasza muzyka, to od razu zwiększa się sprzedaż płyt. Podsumowując, dostajemy zapłatę za nasze ćwiczenia. Myślę, że to dobre.
Czy przygotowujecie się sumiennie do występu , czy pozwalacie na uniesie się emocjom i kierujecie się spontanicznością?
Flower Fairy: Stosujemy obydwie praktyki. Czasami, mogę przyznać, że jeżeli już planujemy, to przeważnie decydujemy o pierwszej i ostatniej piosence. Zazwyczaj wiemy, kiedy i co ludzie chcą usłyszeć w danych chwilach. Jednak wiele rzeczy robimy spontanicznie, nic nie planujemy i niezależnie od tego, czy jest to początek naszego show czy koniec. Po prostu jest dużo spontaniczności w tym co robimy. Generalnie mniej czasu spędzamy na przygotowaniach.
Co jest Waszą inspiracją do tworzenia tego rodzaju muzyki?
Dub FX: Życie… Nie opieramy się na jakiś inspiracjach. Słuchamy bardzo dużo muzyki takiej jak: drum and bass, jungle, dubstep, pop, jazz, funk, reggae i wiele innych. To nas inspiruje.
Flower Fairy: Christian Rock.
Dub FX : Nie! Muzyka nas inspiruje. To nasze natchnienie.
Gdzie i kiedy się spotkaliście po raz pierwszy?
Dub FX i Flower Fairy : Manchester!
Większość z nas zna Wasze „Love Story”, ale przypomnijcie jak to się stało, że nawiązaliście współprace ze sobą.
Flower Fairy: Pewnego dnia spotkałam go na ulicy, kiedy tworzył swoją muzykę. Nie rozmawiałam z nim, nie znaliśmy się, ale pierwszy raz jego zobaczyłam. Następnym razem Bengamin grał na imprezie, w której uczestniczyłam. Szczęściu pomogło to, że mieszkał z moją siostrą. Także za każdym razem, kiedy odwiedzałam siostrę, spotykałam się z Bengaminem. Spędzaliśmy coraz więcej czasu razem…i tak też zaczęła się nasza współpraca.
Dub FX: Flower Fairy nie śpiewała na początku, tylko pomagała mi sprzedawać moje płyty. Dobrze się przy tym razem bawiliśmy. Po 1,5 roku Flower zaczęła śpiewać.
Czy myślisz, że Internet to dobre miejsce na promocję muzyki?
Dub FX: Hmm…Właściwie to wypromowałem się dzięki „występom ulicznym” w różnych krajach. Dzięki temu sprzedaliśmy ponad 20 tysięcy płyt zanim wszelka muzyka trafiła do Internetu. Natomiast dzięki Internetowi poznawaliśmy kraje, w których nigdy wcześniej nie byliśmy, a chcieliśmy odwiedzić. Nigdy przedtem nie byliśmy w Polsce, Rosji, na Ukrainie. Uważam, że Internet jest dobrym pomysłem na promocję muzyki, ale zawsze będę powtarzał, że dla mnie kluczem do tego co osiągnąłem, były moje „ uliczne występy”.
Czy myślisz, że rynek angielski jest dobry do propagowania tego rodzaju muzyki?
Dub FX: Jak najbardziej. Rynek angielski jest bardzo otwarty na muzykę, która coś sobą reprezentuje, niesie przesłanie, mówi o ideach. Ponadto jest przede wszystkim dla tych, którzy się nią naprawdę interesują. Te wszystkie założenia stanowią priorytet rozwoju muzyki w Anglii, co jest bardzo pozytywne. Mamy dość spore porównanie z innymi krajami, ponieważ dużo podróżujemy. Uściślając Twoje pytanie, powiem tak: Anglia jest idealna… Oczywiście, jeśli jesteś wystarczająco inteligentny i mądry, możesz zarobić pieniądze w każdym kraju, nie tylko tam.
Czy to trudno zrobić taka muzykę?
Dub FX: Nie.
Czy trudno zostać beeatboxerem?
Dub FX: Dla mnie to bardzo proste. Jednak zawsze powtarzam, że nie jestem w tym wystarczająco dobry. To jest jak z chodzeniem na siłownie (śmiech). Każdy może być wysportowany i umięśniony, jeżeli ćwiczy systematycznie. Po 4-5 latach intensywnych ćwiczeń cel zostaje osiągnięty: jesteś duży, masz urzeźbione ciało. Z muzyką, śpiewaniem czy beatboxem jest podobnie. Jeśli ciężko nad czymś pracujesz, jesteś w tym dobry. To jest proste.
Repertuar na Twoich koncertach jest wszystkim doskonale znany.
Dub FX: Śpiewamy zawsze to, co ludzie chcą usłyszeć.
Pewnie kultowym utworem jest „Someone Love”.
Dub FX: Ooo tak! A także “Soothe your pain” , “Made”, “Rude” i kilka piosenek z albumu Flower Fairy . Nie trzymamy się kurczowo swoich założeń. Gdybyśmy chcieli zrobić dokładną całą listę granych utworów na koncertach, które znamy, to jest to ponad 30 piosenek. Musielibyśmy myśleć, którą wybrać.
Dzięki za wywiad.