30 stopni w cieniu, wodna mgiełka wysyłana na rozgrzany tłum z zamontowanych nad wiatrakami urządzeń, prosta scena na wysokości tłumu, przejeżdżające nad głowami wagony kolejki Telefèric de Montjuïc oraz zimne piwo Estrella w kolorowym kubku z napisem: „Main Stage. Keinemusik. 13 de agosto”.

Takim akapitem można podsumować afterparty Brunch Electronik Festivalu w Barcelonie.  To była niesamowita niedziela w ciekawym miejscu, bo ostatni (trzeci) dzień wydarzenia przeniósł się znad morza do parku Jardines de Joan Brossa. To też jedno z popularnych turystycznych miejsc w stolicy Katalonii, a wbity w połowę wzgórza płaskowyż stał się areną dla regularnych imprez spod znaku „Brunch”. To tam w letnie niedziele spotykają się Hiszpanie, by w ciągu dnia łapać w tańcu promienie słońca, słuchać najlepszych djów świata i wprowadzać w konsternację turystów, jeżdżących wspomnianymi gondolami nad głowami rozebranego i kolorowego tłumu.

Za nami Brunch Elektronik Barcelona

Tym razem niedzielna impreza w parku była także jednak (jak wspomniałem) ostatnim dniem i afterem dla głównego wydarzenia, jakie zaplanowano w Parc Del Forum. W piątek i sobotę bawiliśmy się na pięciu scenach przygotowanych w festiwalowej przestrzeni portowych amfiteatrów w zupełnie innej, nadmorskiej części Barcelony. To tam odbywa się także znana Primavera. Tym razem dje ze światowej półki grali od 15:00 do 3:00 w nocy pod szyldem Brunchu, ale my relację z tej części festiwalu podsumujemy jednym akapitem.

Znowu mieliśmy ciarki słuchając „Born Slippy” wykonywane na żywo przez Underworld na scenie Iconik. Podziwialiśmy zachodzące za horyzontem morza słońce w trakcie setu b2b Trikka oraz Jimiego Julesa w amfiteatrze Harmonik. Ame i Dixon zagrali świeży track „Tranqui Tronco”. Matthias Tanzmann rozgrzewał techhouse’owo publikę na scenie Groovik, a podczas wypuszczenia w tłum MAW „Work” ludzie oszaleli. VTSS tańczyła na konsolecie rzucając koleje sztosy na przemian z Boys Noizem grając na scenie Iconik. W line-upie znaleźli się jeszcze także: Jeff Mills, Paul Kalkbrenner, FKJ, HVOB, Fideles, Mind Against, Carl Cox czy Marcel Dettmann. Ciężko więc byłoby narzekać na brak zajęć podczas piątku i soboty.

Jako fani Keinemusik czekaliśmy jednak na opisaną już ogólnie niedzielę. Ekipa z Berlina w pełnym składzie z Adamem Portem, &ME i Rampą była przewidziana na cztergodzinny closing, który totalnie zaspokoił nasze potrzeby.

Keinemusik na Brunch Elektronik Festival

Można w wielu przypadkach przewidzieć, co znajdzie się w ich tegorocznych setach, bo panowie nie rotują wszystkimi numerami i mają swoje ulubione perełki. Trudno się jednak dziwić, bo w dyskografii całej trójki jest mnóstwo dobrych tracków, które idealnie można przemieszać z totalnie zaskakującymi motywami… Jak przystało na dobrych „grajków” niektóre z remiksów słyszałem chyba po raz pierwszy, kilka numerów na pewno nie było wydanych, kilka tracków leciało jedynie w wersji instrumental jak choćby  tło prawdopodobnie z „Ela Quer Funk”. Np. znane i niby oklepane „Forms Of Love” pojawiło się przy końcu tylko w samym wokalu, a ten breakdown trwał chyba z 90 sekund jak nie dwie minuty.

Była wersja Abry „Feel”, była mniej znana przeróbka Peggy Gou „Nanana” oraz pozbawiony dubstepowego zacięcia hit sezonu czyli „Rumble”. Keinemusik dużo grali numerów z hiszpańskim tekstem, które publika… ze szczęściem śpiewała całymi zwrotkami np. „Baianę” czy wokale do nowego „The Dream” opartego jednak na dobrze znanej melodii ze starego „El Sueno” . To nie błąd: panowie puścili „Nour El Ein”, który znajdziecie poniżej, była house’owa wersja numeru „Africa”, refren „Love Game” Lady Gagi czy nawet motyw z… Kate Ryan „Ella Ella L’a”.

W Barcelonie odbył się Brunch Elektronik

Czyż to nie wygląda jak ryż z mydłem i kartofle z powidłem? Adam Port, &ME oraz Rampa mieli cztery godziny, pomysł, żonglowali frazami, grali hity w niespotykanych wersjach, przeplatając swoimi utrzymanymi na 120 do 122 uderzeń house’ami (nowe „L.I.F.E.”, „The Rapture Pt.III” czy „Your Voice”)  i choć można szukać podobieństw w ich występach jakie znajdziecie w sieci (np. z hitowym setem z Burning Mana) to przesłuchanie tego na żywo w połączeniu z nietypowym miejscem, widokami i energią tłumu jest niepowtarzalnym przeżyciem.

Nigdy nie poświęciliśmy playliście (jaką macie poniżej) tyle czasu, ale to i tak to chyba tylko motywy zakończonego przeróbką „Confusion” magicznego seta na wzgórzu w Barcelonie o zachodzie słońca.

Nie chcąc czekać na podstawione autobusy, z całym tłumem schodziliśmy w dół o 22:00 ciemnymi ścieżkami z Jardins The Joan Brossa mając w głowie melodię z „Les Gout” o zachodzie słońca. Czy to już mainstreamowe gwiazdy? Z pewnością, ale nich ich saga trwa, są potrzebni scenie i byli wiśnią na torcie Brunch Elektronik Festival.