Nie wiemy jak to się stało, ale przegapiliśmy sprzedaż ośmiu biletów na imprezę na pustyni. Imprezę skrojoną na miarę pandemii (przynajmniej pokazowo) i imprezę, która niestety może wyznaczać nowe trendy w elektronice, gdy ta zrobi się jeszcze mniej inkluzywna. Każdy ma swoje kółeczko i nikt nie narzeka na brak przestrzeni. Widzieliśmy już to latem w Wielkiej Brytanii, teraz karawana te trendy zawiozła też na pustynię.

Sprawdzamy więc jak gra beduińska wersja Niny Kraviz. Fani jak zwykle zaczęli tworzyć ręczną playlistę i jak zwykle u Niny, pojawia się dużo znaków zapytania. Wiadomo jednak, że pojawiły się numery Talismanna, Vladimira Dubyshkina czy… Arci.

Mamy też takie dziwne przemyślenia. Miło się ogląda te wszystkie piękne sety nad morzem, w górach, na Marsie, na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, pod pomnikami, nad wodospadami, na pustyni, w Puszczy Białowieskiej, latając balonem, pływając jachtem, ale… w powietrzu czuć wąską smużkę przesytu.

Choć muzykę ciągle lubimy, więc poniżej Soundcloud, a dopiero potem Youtube.