Bardzo byśmy chcieli napisać, że wszystko w naszym świecie powoli wraca do normy. Jakoś jednak nie dość, że nie wraca to komplikuje się jeszcze bardziej. Przyjdzie nam poczekać na lepsze muzyczno-imprezowe czasy. Pół biedy, że producenci ciągle wypuszczają ze swoich maszynek nowe i nowe numery.

Nie ma tańczenia, jest więc porządkowanie muzycznych bibliotek i przeglądanie winylowych płyt. Ku pokrzepieniu też. W kolejnej odsłonie naszego cyklu zamieszczamy kilka premier z ostatnich miesięcy oraz utwory, które swój debiut miały dawno, dawno temu. Taki zestaw, co to powstaje w wyniku szczypty tego i tamtego, ale niczego przypadkowego. Żeby była jasność.

Miłego odsłuchu!