Każdy gatunek elektroniki ma swoje wzloty i przestoje, wszystko jak moda pojawia się i wraca. Celowo nie piszemy, że gatunki mają po wzlotach „upadki” lub po pojawieniu się „znikają”, bo byłoby to kłamstwem.
Tak jak kilka lat temu wszyscy zaczęli większym szacunkiem darzyć organic house, tak samo od czasu brylowania Black Coffee na salonach można powiedzieć o afrohousie. Ten podgatunek był obecny w setach zawsze, zawsze numery dodawały szczypty afrykańskiej magii, a bębny i wokale już od pierwszych tracków Defected były nieodłącznym elementem świata „house”. Teraz jednak oczy świata coraz częściej zwracamy w afrykańskim kierunku, a spora w tym zasługa także wytwórni MoBlack, którą prowadzi MoBlack.
To on wystąpił w Johannesburgu dla Mixmaga i zaprezentował godzinnego seta pełnego afrykańskiej inspiracji, którego selekcja bardzo przypadła nam do gustu. Choć musimy przyznać, że spodziewaliśmy się po takiej postaci nieco lepszego poziomu miksowania. No bądźmy szczerzy i wymagający.