Przygotowuje się do wydania płyty, ale lato spędza na festiwalowych scenach… Grał już na Instytut Festival 2018, na Wooded i w ten weekend na Tauron Nowa Muzyka. Przed nim jeszcze Intro, ale i potem nie będzie narzekał na brak grania… MANOID.
To bohater naszego wywiadu, z którym rozmawialiśmy na Instytut Festival tuż po jego występie…
Kluboterapia: Jak otwarcie?
MANOID: Dobrze, bardzo miło. Chciałem łagodnie wprowadzić ludzi w festiwalowy nastrój, więc zacząłem od trochę wolniejszego tempa, a wraz z napływającymi ludźmi je podkręcałem.
Kluboterapia: To pierwsza impreza w tym miejscu. Jak wrażenia?
MANOID: Jestem pozytywnie zaskoczony lokalizacją. To miejsce weryfikuje dużo rzeczy. Przejeżdżając obok tego miejsca w drodze na lotnisko, myślałem sobie: „fajny obiekt, można by go wykorzystać”. I fajnie, że znaleźli się odważni! Ciekawostką jest to, że mój tata odbywał obowiązkową służbę wojskową w tym miejscu, jeszcze w poprzednim systemie.
Kluboterapia: Tata się spodziewał będąc w wojsku, że syn zagra tu na festiwalu techno?
MANOID: Myślę, że nie, ale… zaprosiłem go tutaj. Niestety coś mu wypadło i nie dotarł.
Kluboterapia: Panuje teraz trend szukania nietypowych miejscówek. Forty, fabryki, plaże, jeziora, parki…
MANOID: Jest dookoła tyle przestrzeni, którą można wykorzystać! Dobrze, że to się dzieje, muzyka w otwartej przestrzeni brzmi inaczej i wywołuje inne stany. Festiwale same w sobie przyciągają, a impreza w fajnym miejscu to fajna podróż. Można poczuć się trochę jak na wakacjach.
Kluboterapia: Instytut, Wooded, Tauron, Intro… Cztery festiwale w cztery tygodnie (no prawie). Czujesz, że to jest TWÓJ rok?
MANOID: Cieszę się, że to się dzieje. To jest też związane z tym, że nadchodzi moja płyta. Fajnie, że te festiwale, na których gram prezentują szerokie spektrum elektroniki. Instytut Festival to techno a np. Tauron jest współczesny, czasami zahaczający nawet o jazz. Cieszę się, że moja muzyka nie jest jasno klasyfikowana. Potrafię zagrać zarówno tanecznie jak i eksperymentalnie.
Kluboterapia: Myślisz, że wystarczająco promujemy polskich artystów? Czasami mam wrażenie, że gdyby Polak wszedł w prime-time, to również byłby ogień na „parkiecie”.
MANOID: To się zmienia. Tutaj akurat otwierałem festiwal, bo moja muzyka akurat tutaj pasuje na warp-up. Widziałem jednak, że dzisiaj polscy artyści grają także w prime-timie. Scena rośnie i ludzie chcą zobaczyć tych polskich artystów w dobrym czasie. Jeśli grasz, kiedy jest tłum, dostajesz inną energię, pokazujesz się z innej strony. Tak, więc to postulat do festiwali: bookujmy polskich artystów pomiędzy headlinerami. To dobra inwestycja.
Kluboterapia: Jakie emocje towarzyszą ci kiedy grasz live’a? Co czujesz z tamtej strony?
MANOID: Energię. Ona zawsze przy graniu jest. Ja ją mam, ma ją publiczność, ma ją miejsce. Oddaje się zawsze jak gram. I trochę się wyłączam podczas live’ów. Pochłania mnie muzyka i często po secie schodzę w kompletnym szoku. Często po występie czekają ludzie i chcą ze mną porozmawiać. A ja w tym momencie często jestem kompletnie rozemocjonowany. Dużo mówię i się nie kontroluję (śmiech).
Kluboterapia: Jak bardzo pomogła Ci współpraca z Hafendisko?
MANOID: Myślę, że sporo. To fajna wytwórnia i wydawanie tam otworzyło mi sporo bramek: i pod względem wymiany artystycznej, i współpracy, i remiksów. Teraz czas na pierwszą płytę. Dużo się uczę o branży muzycznej.
Kluboterapia: Czujesz, że jesteś w stanie stworzyć utwór, który otworzy jeszcze więcej furtek? Taki hmm… „hymn”, który jeszcze ruszy twoją karierę? Wielu artystów ma taki jeden, dwa kawałki, które nakręcają wszystko.
MANOID: Nie myślałem jeszcze o tym. Na razie dopracowywałem swoje brzmienie, żeby było „moje” i można je było rozpoznać. Chciałem spełnić swoje oczekiwania i mieć swój muzyczny środek wyrazu. A z tym „hitem”, to kto wie… Praca nad płytą pochłonęła dużo zaangażowania, teraz być może bardziej spojrzę na to, żeby coś było skierowane na publiczność. Czemu nie? Bez publiczności nigdy nie byłoby tak fajnie.
Kluboterapia: Kogo MANOID słucha na co dzień? Kim się inspiruje?
MANOID: Słucham dużo różnej muzyki, różnych gatunków. Zmienia mi się to cały czas.. ostatnio lubię elektro… A moje muzyczne inspiracje to m.in Trentemoller, Eskmo, Recondite, Max Cooper, Andy Stott. To rzeczy raczej znane, mainstreamowe, ale lubię ich brzmienie.
Dziękujemy za rozmowę!