Co łączy wszystkie te Panie? Na pewno miłość do muzyki i… wspólna impreza, na której zagra aż osiem artystek! Wydarzenie „Panie Proszą Panów” odbyć może się tylko w jednym terminie. To oczywiście 8 marca czyli Międzynarodowy Dzień Kobiet. Wtedy spotkamy się w Warszawie w Kinie Luna, a kilka dni wcześniej postanowiliśmy zadać kilka pytań kilku bohaterkom… Zobaczcie co im w duszy gra!
Kluboterapia: Cóż tam u Was słuchać? Czym ostatnio żyjecie?
Anja Kraft: Chyba nie zdziwi to nikogo z moich znajomych, ale ostatnio żyję głównie moimi ukochanymi psiakami.
An On Bast: W tym temacie nic się nie zmienia – tworzeniem muzyki.
Kluboterapia: Carla Roca, pamiętasz jak byłaś na okładce polskiego DJ Magazine? Wyszperaliśmy daty i okazało się, że to było dokładnie 10 lat temu. Dekada! Jak bardzo zmieniło się brzmienie (także Twoje) od tamtego czasu?
Carla Roca: To był okres, kiedy miałam już za sobą wiele lat intensywnego grania i myślałam o tym, żeby zakończyć swoją przygodę z djowaniem. Mieszkałam wtedy jakiś już czas w Londynie i studiowałam produkcję w Pont Blank Music School. Nie widziałam się dalej w roli dj-ki, ponieważ był coraz mniejszy, niemal zerowy popyt na energiczne techno w tempie 145 – 147 bpm, które ja uwielbiałam i z którym byłam kojarzona. A przynajmniej wyglądało na to, że klimaty takie zeszły już mocno do podziemia. Nie było już świeżości w produkcjach w tym gatunku, nie było nawet zbyt wielu produkcji, którymi można było podbijać kluby! Ówczesne trendy, które wyparły mocne techno, to nowy minimal (różniący się od minimalu z końca lat 90-tych) oraz electro. Były to brzmienia, które potrafiłam docenić, jednak nie było to coś, co nadawało się dla mnie do grania. Zostałam dj-ką, bo kochałam techno i vinyle. W momencie, kiedy to się kończyło (bo taki sam marny los spotkał wtedy płyty winylowe) stwierdziłam, że nie będę grała tego, czego nie czuję, a zamiana gramofonów na cd playery nie mieściła mi się wtedy w głowie. Kilka lat minęło zanim muzyka techno zaczęła się odradzać. Oczywiście produkcje techno cały czas powstawały, ale nie miały już tej mocy, tego czegoś, co łapało za serce.
Dopiero w 2014 roku zaczęło się intensywnie dziać coraz więcej w tym gatunku, a w produkcje weszło nowe życie, zaczęto wykorzystywać innowacyjne technologie, co oznaczało wiele nowych rozwiązań, nieskończoną ilość ciekawych dźwięków oraz ogólnie mówiąc nową jakość brzmienia.
Doczekałam się w tamtym czasie muzyki, dzięki której nabrałam na nowo chęci do grania. Tym bardziej, że także w klubach pojawiało się coraz więcej osób, które czuły ten klimat. Co prawda nie jest to już techno w tempie powyżej 140 bpm, a dużo wolniejsze, jednak jest tak samo bogate i dające energię jak kiedyś.
Obecnie w gatunku techno można już znaleźć chyba wszystko co tylko można sobie wyobrazić. Są setki, czy tysiące producentów, którzy dostarczają nam ogromną różnorodność brzmień i pomysłów. To co zmieniło się najbardziej przez te 10 lat to na pewno dostęp do wszelakich maszyn i instrumentów do produkcji, dostępność DAW z ogromnymi możliwościami, za przystępną cenę. Dzięki temu każdy może realizować swoją wizję muzyki, a branża nie musi opierać się tylko na ograniczonej liczbie producentów, narzucających swój styl i swoje dźwięki na szeroką skalę. Oczywiście pojawia się moda co jakiś czas na tego, czy tamtego producenta czy przeróżne wytwórnie, ale nie jest to jedyne i słuszne rozwiązanie, bo każdy ma w dalszym ciągu możliwość wyboru spośród tysięcy innych propozycji muzycznych.
Kluboterapia: We wspomnianym przeze mnie artykule sprzed dekady (sic!), pojawiła się także An On Bast.
An On Bast: O! Choć szczerze, to nie pamiętam, 10 lat to mnóstwo koncertów, wydawnictw i intensywnych kolorowych wydarzeń, festiwali, kolaboracji, spotkań, wywiadów i artykułów również…
Kluboterapia: A jak zmieniło się Twoje brzmienie przez dekadę?
An On Bast: To bardzo ciekawe jak spojrzę na moją drogę „z lotu ptaka”. Z jednej strony bardzo się wszystko zmieniło, z drugiej właściwie nic. Nie zmienia się esencja tego co robię, intencja przekazywania dobrych emocji w mojej muzyce, moje wyrażanie się na temat rzeczywistości dźwiękami. Wyraz artystyczny zasadniczo jest taki sam, moja estetyka jest niezmienna. Najlepiej wyrażam się grając i produkując muzykę taneczną techno, house, deephouse, minimal, melodic techno, ale też bardziej refleksyjną jak ambient, experimental, IDM.
Z mojego punktu widzenia po prostu tworzę muzykę, nadal udźwiękawiam filmy, instalacje artystyczne, współpracuję z wokalistami i innymi artystami jako producent muzyczny. Najbardziej chyba zmieniły się moje narzędzia pracy. Z upływającym czasem dokładnie wiem czego i jak chcę używać w studiu i na scenie, choć wciąż inspirują mnie eksperymenty sprzętowe i ciekawostki, wciąż pasjonuje mnie świat technologii, nowe i stare instrumenty. Myślę, że po prostu naturalną koleją rzeczy, z biegiem lat jestem po prostu bardziej doświadczoną producentką niż byłam dziesięć lat temu. Na scenie zmieniło się bardzo dużo. Kiedy dwanaście lat temu zaczynałam występować z moim liveactem, grałam używając Ableton Live 2.5. (później poprzez wersję 5 do 8). Od sześciu lat gram liveact hardwarowy (bez komputera), od czterech z syntezatorem modularnym jako centrum zdarzeń. Pozwala mi to na jeszcze więcej improwizacji na żywo i jeszcze więcej zabawy. Natomiast estetycznie pociągają mnie te same brzmienia i to jest niezmienne.
(Photo by MojeStudio.com)
Kluboterapia: T A K A: Kursujesz ostatnio to tu to tam, grasz naprawdę bardzo dużo. Jaki masz jakiś patent na wykrzesanie z siebie energii za każdym razem?
T A K A: Spokój i regeneracja w ciągu tygodnia. Po intensywnym weekendzie i podróżach chętnie wracam do domu i po prostu wypoczywam. Wyprowadziłam się z Warszawy, moje życie płynie znacznie wolniej, spędzam więcej czasu z rodzina, ćwiczę, no i oczywiście słucham muzyki i produkuję. Nowi ludzie i nowe miejsca czynią moje życie ciekawym i szalonym, ale staram się zachowywać pewną równowagę.
(zdjęcie: Helena Majewska)
Kluboterapia: Największe djskie marzenie?
Anja Kraft: Spełnione – zagrałam już w Tresorze i to dwa razy
Kluboterapia: Zawsze wszędzie piszemy, że według nas granie „live” to kwintesencja elektroniki, ale nigdy nie pytaliśmy jak zapatrują się na to sami grający live… Mam rację z tą kwintesencją? 😉
T A K A: Nie mogę wypowiadać się za innych, ale dla mnie jest to po prostu wyrażanie siebie i tego jak postrzegam noc w klubie. Każdy musi znaleźć swoja własną drogę, swój własny sposób. Dvs1 jest fenomenalnym djem, ale nie gra live. Pamiętam również jak zapytałam Shifteda po jego pierwszym live w Village Underground:
– Jak było?
Odpowiedział:
– Horrible.
Dla niego było to zbyt stresujące, a produkcje przecież ma świetne. Zatem myślę, że to dość indywidualna sprawa. Ja osobiście dzięki produkcji uczę się samej siebie. To tak jakby pewne informacje były w mojej podświadomości i dopiero gdy zrobię muzykę coś czuję, coś odkrywam. Czasami zdarza mi się płakać, bo po prostu się wzruszę, a czasami tańczę, ciesząc się, że zrobiłam bangin tune. Zatem określiłabym bardziej, że to muzyka jest kwintesencją naszej osobowości, a sposób w jaki gramy (czy to live czy dj set czy instrumenty) te osobowość współtworzą.
Kluboterapia: „Ulubiona” muzyczna zabawka na scenie?
T A K A : Bez wątpienia KORG emx. Dotykałam różnych maszyn, ale podstawą dla mnie jest mój Korguś 😁
Kluboterapia: Jakie kobiety (mogą być z zagranicy) artystycznie Was inspirują?
Carla Roca: Nie mam żadnych idolek wśród djek czy producentek, których działalność artystyczna mogłaby mnie inspirować. Inspiracji zawsze szukam w sobie, bo muzyka jest środkiem za pomocą którego wyrzucam swoje emocje i to co mi w duszy gra. Tak więc nie ma dla mnie sensu szukanie inspiracji u innych osób. Niestety nawet nie mam czasu, aby obserwować poczynania innych kobiet z branży muzyki elektronicznej. Oczywiście zdarza mi się od czasu do czasu gdzieś usłyszeć jakiś fajny set, który trafia w mój gust i w ostatnim czasie były to sety, np. Tawa Girl, Nicole Moudaber czy Charlotte De Witte. Bardzo żałuję też, że rzadko kiedy mam okazję usłyszeć inne dziewczyny live na imprezie, kiedy jest najwięcej emocji i mogą pojawiać się jakieś fajne pomysły. Mam nadzieję, że na imprezie Instytutu uda mi się w końcu posłuchać choć 1 czy 2 kobiety w akcji! 😊
Kobietą – artystką, która mnie inspiruje już poza elektroniką i nie tylko muzycznie jest Lady Gaga. To kobieta dynamit o niesamowitej osobowości.
An On Bast: Iskierki zapalne moich muzycznych pomysłów rodzą się właściwie same, a inspirują mnie osoby czy zjawiska zwykle z innych dziedzin niż muzyka.
Ale pamiętam również nasza Kasię Isnt. Zawsze imponowała mi jak fajnie łączyła życie Mamy z byciem dj. Potrafiła we wspaniały sposób połączyć pracę i miłość do muzyki z miłością do Lenki. Oraz ważna dla mnie postać – Maria Peszek. Szczerość, naturalność i bycie sobą w sztuce – tego się od niej nauczyłam.
Wole uparcie robić coś po swojemu, ale to czuć niż robić coś bo jest taka moda czy… bo wszyscy tak teraz robią. Jak ktoś Marię zna, wie jaka jest i że to ciekawy charakter jest sztuką – ręce, usta czy oczy mogą ja tylko wyrażać. 🙂
I jeszcze Renata, moja przyjaciółka, świetna DJ-ka. Może nie była inspiracją artystyczną, ale zawsze mnie bardzo wspierała i chyba to właśnie ona sprawiła, że w pewnym momencie w końcu w siebie uwierzyłam. Jej silna osobowość sprawiła, że i ja w tych najgorszych momentach, momentach zwątpienia, też byłam silna. Jestem w tym właśnie miejscu w dużej mierze dzięki niej. Renata – dziękuję.
Kluboterapia: Spotkamy się w sobotę w Warszawie… Może to miejsce inspiruje?
Anja Kraft: Inspirację czerpię zewsząd. Bardziej jednak upatruję jej w naturze niż w mieście jako takim.
(Photo: Bartosz Trybus)
Kluboterapia: Czego można by Wam jeszcze „muzycznie” życzyć?
Carla Roca: To co mi się przytrafiło w związku z muzyką i zajęciem jakim jest djowanie, było dla mnie ogromną niespodzianką. Nigdy nie planowałam kariery djki, ani też nie zabiegałam o to, by ten temat rozwijał się w jakiś szczególny sposób. Jednak mimo to, doświadczyłam przez lata już chyba wszystkiego, czego można w tej dziedzinie doświadczyć. W wielkim skrócie: od grania na małych i kameralnych imprezach, po granie na największych imprezach i festiwalach, dla tysięcy różnych ludzi, na wielu scenach Polski i świata. Są to wspomnienia, które pozostaną w mojej głowie do końca życia.
Jeśli choć przez parę następnych lat będę mogła nadal grywać na fajnych imprezach i będę miała styczność z clubbingiem – będę naprawdę zadowolona. Jakby nie patrzeć, to gram już przez połowę swojego życia. Nie da się nagle i na zawsze z tego zrezygnować i naprawdę ciężko by było zapełnić w życiu tę lukę.
W tej chwili chciałabym też dalej realizować swoje plany związane z produkcją, bo od tej strony jeszcze nie miałam okazji pokazać się moim fanom.
Kluboterapia: Impreza „Panie Proszą Panów” odbędzie się w kinie więc… drogie Panie, jakie są Wasze ulubione filmy?
Carla Roca: Bardzo rzadko oglądam filmy, a jak już oglądam to najchętniej sięgam po dokumentalne, kostiumowe i historyczne. Do tych najważniejszych dla mnie filmów należą niezmiennie od lat: „Amadeusz” i „Królestwo Niebieskie”, a z takich lżejszych na poprawę humoru – „Diabeł ubiera się u Prady” 😉.
An On Bast: Moim ulubionym filmem jest „Gerry” Gus Van Sant’a zresztą z muzyką jednego z moich ulubionych kompozytorów Arvo Pärt’a.
Anja Kraft: „Closer”.
T A K A: Ojeeej chyba nie mam takiego. Z reguły pozwalam komuś wybrać film, bo to ja zasypiam pierwsza 😆Ale! Myślę, że „Shall We Dance” i mój Richard Gere zawsze poprawi mi nastrój. Nie mogłabym nie wspomnieć o Wes Anderson. Scenografia w jego filmach zawsze robiła na mnie ogromne wrażenie. No i oczywiście Harry!
Kluboterapia: Wyzwanie najbliższych miesięcy?
Anja Kraft: Robić dalej to co kocham i nie zwariować.
Zdjęcia w tytule: (Bartosz Trybus) (MojeStudio.com) (Michał Targoński)