Spółdzielnia „Skarpa” i „Jutrzenka” rozpoczęły już sezon grzewczy, a to oznacza (jak mawiał Łona), że „jesień gruchnęła przez grzejnik”. ALE (jak z kolei mawia z wielkich liter Katarzyna Puzyńska), kalendarzowe lato trwa jeszcze kilka dni więc postanowiłem mimo wszystko stworzyć absolutnie nieobiektywne zestawienie hitów lata. Nieobiektywne, bo jedyne liczby jakie za nim stoją to daty wydania numerów. Cóż. Zaczynajmy.

Marie Davidson „Work It” (Soulwax Remix)

Numer wydany 4 kwietnia 2019 nakładem Ninja Tune. Co tutaj dużo pisać. Wjechał jak w masło. Sampel z 1991 roku, po 30 latach musi brzmieć idealnie. Swoje zrobiło BBC. Do tego wkręcający wokal. Solomun (co by nie mówić, wyznacza trendy w półświatku) zagrał na festiwalu Cercle przed startem sezonu i musiał być z tego ogólnoświatowy hit.

Adana Twins feat Glowal – My Computer

Także nakładem wytwórni Solomuna „Diynamic”, 16 sierpnia ukazał się inny hit lata. Solomun też zagrał go na imprezie opisanej powyżej, ale o tym dowiedziałem się przez przypadek niedawno. „My Computer” śmigał na festiwalach jak szalony, jeszcze przed wydaniem. Zagrał go Oliver Koletzki na closingu Audioriver, na Wisłoujściu słyszałem go chyba z dziesięć razy. Ja tam się oczarowałem od pierwszego zasłyszenia.

Alan Dixon – La Danza

To też sztosik zasłyszany na Audioriver. Brzmi jak klasyczny closing track, ktoś mi powiedział, że brzmi jak… Junior Jack (w sumie może?), ale zagrany przez Brinę Knauss w płockim parku od razu wskoczył na listę top lata. Na „ryniaczu” ukazał się idealnie w sezon, bo 21 czerwca nakładem labelu Running Back. Grał(o) go też Âme na imprezach Afterlife. Wiecie za co też lubię ten numer? Że prawdziwy breakdown kończy się dopiero 5:31 i peak numeru jest jeden raz na siedem minut. Czekam zawsze, czekam i zawsze w końcu mam ciary. Yeah.

Mathame – Skywalking

Skoro o Afterlife mowa… Ciężko mianować hitem lata numer wydany 22 lutego, ale… w Australii były wtedy 24 stopnie. „Skywalking” chodziło za mną pół zimy i wydawało mi się, że nijak to numer na lato. Tymczasem puszczony przez Damiana Lazarusa (też na Audio) podniebny spacer wywrócił na chwilę słuszną koncepcję postrzegania świata i nic tylko głową w dół nurkować w dźwiękach. Tale Of Usy grały latem namiętnie gdzie tylko ich zaproszono.

Roberto Surace – Joys 

Jeżeli piszę o house’owych sztosach lata, to głupio nie wspomnieć o wydanym nakładem (powracającej do łask?) wytwórni Simona Dunemore’a. Defected puściło „Joys” 19 lipca i od razu track leciał wszędzie. Mam z tym numerem trochę „problem”, bo on jakiś taki dla mnie… infantylny z lekka. Ten wokal też mnie nie porywa. (Nie krzyczeć, nie bić, nie ogłaszać niepodległości). Wiem jednak, że wielu szaleje i krzyczy, że TO WŁAŚNIE sztos lata. Sample też z 1986 roku, w sumie podobnie jak w przypadku „Work It”. Aż dziwne, że „Joys” jest w tonacji G dur. Spodziewałbym się C.

Wiecie jaka wersja Joys mi się podoba? Nica Fanciulliego. Nigdzie jednak nie widziałem jej wydanej, więc odsyłam na początek tego seta. Ta ma pazur! To jest sztos! Miałem przyjemność słyszeć to też na Kappa Futur w tym roku. Też zagrał Nic. Sto razy lepsze niż oryginał.

Darius Syrossian & Jamie Jones „Rushing”

Jeżeli podsumowanie jest house’owe i miałbym wskazać lepszy „hit lata” od Defected to obstawiałbym właśnie „Rushing” wydane 9 sierpnia 2019. Choć też trochę brakuje mocy? Jednak jak Jamie wmiesza w seta, to hula. Ej. Słuchajcie. Wiecie, że sampel jest z… 1990? Hmm… chyba znalazłem wypadkową hitów roku tego.

Tunnelvisions „Rain Dance”

Trochę przypomina w stylistyce „My Computer”. Wypuszczone 28 czerwca przez Atomnation wkręca się w głowę od pierwszych taktów. Grał go Andhim, grał Dixon, redakcja Kluboterapii oszalała przy nim w ścisku podczas jednej z imprez OFFSónar w Barcelonie.

 

&ME – Staring Again feat Atelier

To najnowszy track w moim zestawieniu, ale wydany pod koniec sierpnia, więc jak najbardziej letni. Pochodzący z EPki „1995”, o której zresztą niedawno pisaliśmy. Może dlatego tak często do niego wracam, bo taki świeży? Może chodzi też o coś innego. Chciałem wrzucić coś z obozu Keinemusik, bo latem takie „jesienne” numery wchodzą jeszcze bardziej. Jakoś tak człowiek ma więcej czasu, żeby przesłuchać ośmiominutowy track od początku do końca, a nie przewinąć pierwszych 90 sekund. We wrześniu lubię stanąć na balkonie i wrzucić coś na ruszt z molowej duszy Rampy, Porta, Reznika czy &ME. Zamknąć oczy i widzieć jak w hyperlapsie burzowe chmury.

Ostro poniosło redaktora, co?

Baiana – Barbatuques (Pablo Fierro Edit)

Jak jest środek gorącego lata to musi być jakiś tribal. Tego się nie spodziewaliście co? Wydany drugiego sierpnia, kojarzący się z absolutnie tropikalnym klimatem jaki wtedy nawiedził Polskę, zagrany na patio jednego z klubów w naszym pięknym kraju trafił „psim swędem” to tego subiektywnego zestawienia. Poczuli tropik także panowie z Catz ‚n Dogz i zagrali Baianę na Fest Festival. Dobra rzecz. Absolutnie letnia, więc tym akcentem kończę swój przegląd. Tak brzmiało house’owe lato Kluboterapii.