Na początku była jakość… To jakość zarówno miejsc jak i przekazu video sprawiła, że francuski kanał „Cercle” prezentujący videosety przedarł się do szerszego grona publiczności. Na samym początku były przecież głównie Boiler Roomy czy Be-at.tv… Jeszcze Dance Trippin i trochę innych marek, ale nikt nie miał takiego pomysłu jak Cercle. I takich możliwości. 10 lat temu rynek takiego przekazu tak naprawdę dopiero raczkował. Mówimy tutaj o filmowaniu imprez na szeroką skalę, a nie pojedynczych przedsięwzięciach.
Lokalizacje wybierane przez Cercle do nagrań były coraz bardziej zwariowane, nietypowe i trudno dostępne, ale teraz ekipa przeszła samą siebie. Gdzieś tam wcześniej słyszeliśmy, że wirtualny Mysteryland streamował przekaz „znad ziemi”, a tymczasem podobne rozwiązanie przyleciało do nas znad Turcji. W… balonie dla „publiczności” zagrał Ben Böhmer.
Nie informujemy o każdym secie kanału Cercle, bo nikt nam za to nie płaci (żart), bo byłoby to dziwne jak informowanie o każdym nowym odcinku serialu Netflixa. Teraz jednak okazja nadarza się przełomowa, bo Cercle startuje z własną wytwórnią. To Cercle Records, a katalogowy numer jeden wędruje właśnie do Böhmera i jego kawałka „Cappadocia”.
„Rozpoczyna się zupełnie nowa przygoda”
piszą ludzie z „Kręgu” i… przyznajemy im rację. Zapisujemy Cercle Records do naszego stałego katalogu muzycznych poszukiwań.