10 lat trzeba było czekać na długogrający materiał od Brytyjczyka, który w ostatnich latach mocno wkręcił się w szamański klimat grania i stugodzinne sety. W produkcjach, Lazarus znalazł jednak złoty środek i nie pozwolił zdominować żadnej z fascynacji przekroju całego albumu.

Na krążku „Flourish”, który miał premierę kilka dni temu, owszem nie brakuje słodkich wokali, etnicznej gitarki, głosu Stephena Hawkinga, ale jest też momentami wkręcająco i techhouse’owo dynamicznie. I zupełnie nie szamańsko. At All.

Jak przekonuje Damian, materiał powstał we Włoszech podczas znienawidzonego przez wszystkich lockdownu.

” Od rana do wieczora tworzyłem nowe piosenki, które dałyby trochę nadziei i światła w obliczu jednej z najdziwniejszych chwil w naszym życiu.”

Także „Flourish” to zdecydowanie mocna pozycja wytwórni Crosstown Rebels na jesień tego roku. Jak nie najmocniejsza. W końcu od szefa.