Zaglądamy do jednej z najpopularniejszych wytwórni wydającej w ostatnich latach gatunek klasyfikowany z uporem maniaka jako „organic house”. Ciężko nie być fanem jednego z najbardziej znanych gości tej dziedziny elektroniki, a chodzi nam o Lee Burridge’a. Staramy się pilnować jego nowych wydawnictw, więc z zainteresowaniem sprawdzamy EPkę wydaną z Lost Desert nakładem TRYBESof. Kilka dni temu na rynku wydawniczym pojawiła się „The Wildcard Rhapsody”.
Wydawnictwo składa się z czterech numerów i cóż o nim by nie powiedzieć: kawał solidnego „organic”. Ciekawe melodie w tytułowym tracku, nieco sztampowy progresywny organic w „Bloemenvelden”, nutka niepokoju w „Miracle De Paris” i wciągający breakdown w „Open Doors” stanowią spójną całość, wszystko jest na najwyższym światowym poziomie.
Boję się jednak, że organic house może zjeść swój ogon w takiej stylistyce, która robi się z roku na rok coraz bardziej oczywista. Wiadomo, zainteresowanie takim graniem będzie na plażach całego świata do końca owego świata, ale parabola gatunku będzie kierować się w takim układzie w dół. Przynajmniej w TrybesOf. Potrzeba czegoś… więcej.
Na szczęście taką pesymistyczną wizję ostatnio trochę negował Tim Green, który dla labelu wydał chociażby numer „Ecocide” mający właśnie „coś więcej”.