Takie słowo to w tym przypadku nawet nie clickbait, bo sytuacja dotycząca szkockiego lokalu poruszyła zaangażowanych w klubową kulturę mieszkańców. Na początku poinformujemy, że Sub Club znajduje się w centrum Glasgow i od 33 lat jest jednym z lepszych klubów na Wyspach, gdzie co weekend pojawiały się największe światowe gwiazdy.

Pojawiały. Jak się domyślacie, od wielu miesięcy już się nie pojawiają. Przez koronawirusa stanęła także klubowa Szkocja. Kluby z całej Europy zaczęły w wielu miejscach organizować publiczne zbiórki. Sub Club na taki krok zdecydował się dopiero kilka dni temu. Efekt? Piorunujący! Ponad cztery tysiące osób wpłaciły już 180 tysięcy funtów! To w sumie 120% planu. Pierwotne 120 tysięcy funtów wpłynęło na konto w 6 godzin.

„Save Our Sub” informowali organizatorzy zbiórki, która ciągle trwa, grożąc, że w przypadku braku środków, klub zostanie zamknięty na zawsze.

I teraz przechodzimy do tytułowej afery. Jak podaje portal GlasgowLive, właściciel Sub Clubu, w trakcie trwania zbiórki, poleciał prywatnym odrzutowcem na luksusowe wakacje do Berlina na urodziny Peggy Gou. Zdajecie sobie sprawę jak zostało to odebrane? Fala krytyki wylała się jak przerwana tama nad Soliną.

Do Usmana Khuskiego spłynęły setki zapytań od oburzonych ludzi, którzy „donejtowali” Sub. Zdjęcia z Berlina zniknęły z mediów społecznościowych, a właściciel poniekąd przyznał się do błędu, stwierdzając, że „wszyscy się uczymy”. Bulwarowa prasa w Wielkiej Brytanii zawsze miała się dobrze.

Czy powinien istnieć rozdział biznesu od prywatnego życia w takim przypadku? Czy prośba o wsparcie od mieszkańców Glasgow była zasadna? To już bardziej pytania natury „moralnej”, z którymi Was zostawiamy. Co wypada, a co nie. Co wygląda dobrze, a co źle.

Poniżej polecamy nasze szerokie rozmyślania dotyczące pieniędzy i kultury klubowej. Na przykładzie… wspomnianej dzisiaj „psim swędem” Peggy Gou.